Policja prowokując namierzy pedofilów w internecie
2008-08-27 19:32
Resort spraw wewnętrznych ostro bierze się za pedofilów. Prowokacja w internecie będzie mogła być wykorzystana jako dowód w sądzie. Wiceminister Adam Rapacki przygotował zmiany w ustawie o policji, które dadzą funkcjonariuszom nową broń w walce z osobami wykorzystującymi dzieci. Projekt jesienią trafi do Sejmu. |
Najważniejsza zmiana to legalizacja prowokacji, zarówno w internecie, jak i świecie rzeczywistym.
- To nie będzie klasyczna prowokacja, bo policjant nie będzie wychodził z inicjatywą. Śledczy, podając się za niepełnoletniego, będzie czekał na internetowym czacie, co zrobi potencjalny przestępca. Bardziej to przypomina mechanizm zakupu kontrolowanego - tłumaczy Rapacki.
Choć prawo nie zezwala, policjanci już teraz prowokują pedofilów w sieci, ale nie mogą tego wykorzystywać w sądzie jako dowodu. Zdobytą wiedzę traktują czysto operacyjnie. Według Rapackiego po wpisaniu prowokacji do art. 19 ustawy o policji sądy będą musiały ją uwzględniać.
Ale to dopiero początek zmian. - Według obecnego prawa sam fakt planowania i przygotowania przestępstwa nie jest karany. W przypadku pedofilii trzeba działać bardziej prewencyjnie - uważa Jakub Śpiewak z Fundacji "Kidprotect.pl".
Resort zgadza się z tym. Rapacki opiera się na przykładzie amerykańskim. W Stanach Zjednoczonych specjalne programy monitorują sieć, szukając osób zainteresowanych zakazaną pornografią oraz nawiązują dialog z osobami szukającymi kontaktów intymnych z nieletnimi. Tak mogłoby być też w Polsce.
MSWiA zamierza w połowie września powołać zespół złożony z ekspertów różnych resortów oraz organizacji międzyrządowych, który koordynowałby spontaniczne działania antypedofilskie inicjowane na przykład przez organizacje społeczne.
Kolejne propozycje resortu to zwiększenie kontroli nad pedofilami i potencjalnymi pedofilami (czyli osobami skazanymi już np. za zbieranie pornografii dziecięcej), którzy odbyli karę. Do prawa karnego wpisany zostanie obligatoryjny zakaz kontaktu z dziećmi osób skazanych za pedofilię. Teraz sądy rzadko orzekają taki zakaz.
- Pedofil także po odbyciu kary szuka kontaktu z dziećmi. Zakaz pracy w oświacie nawet w charakterze palacza w kotłowni powinien być na niego zawsze nakładany - mówi Śpiewak.
Obecnie dyrektorzy szkół czy organizatorzy wycieczek rzadko proszą pracowników o zaświadczenie o niekaralności. A przestępstwa popełniane w szkołach, domach dziecka czy na obozach nie są rzadkością. W kwietniu na 6,5 roku więzienia sąd w Środzie Wielkopolskiej skazał 55-letniego Andrzeja C. za wielokrotne zgwałcenie 16-latki. C. był dyrektorem szkoły niepublicznej. Ten wyrok i tak jest wysoki, bo sądy zazwyczaj orzekają 3-4 lata więzienia za pedofilię.
W Wielkiej Brytanii nazwisko osoby skazanej za molestowanie dziecka zostaje umieszczone w spisie przestępców seksualnych i taki człowiek znajduje się pod stałą obserwacją policji. Nie może zbliżać się do dzieci i korzystać z internetu.
Autor: Łukasz Krajewski, źródło: Polska The Times
———
Powrót